Matu |
Wysłany: Nie 16:50, 09 Kwi 2006 Temat postu: Air |
|
Yukito Kunisaki to samotny podróżnik, który pewnego gorącego, letniego dnia wysiadł z autobusu w niewielkim nadbrzeżnym miasteczku, jakich w Japonii wiele. W zasadzie wszystkim, co zostawiła mu matka, jest mała pacynka, którą potrafi poruszać siłą woli, oraz opowieść o smutnej, skrzydlatej dziewczynie gdzieś ponad niebem... Yukito wędruje, szukając dziewczyny z tej opowieści. Tak właśnie zaczyna się niezwykła historia. Historia podróży trwającej tysiąc lat... Ale po kolei, po kolei.
Jak każdy taki podróżnik, Yukito nie ma grosza przy duszy. I nawet dzieci prędzej wyśmiewają jego kukiełkę aniżeli nagradzają pokaz drobniakami. Na chroniącym miasteczko przed tsunami wale Yukito ucina sobie drzemkę, by obudzić się w towarzystwie słodkiej dziewczynki, która koniecznie chce się z nim pobawić (wstydźcie się swoich myśli, wy hentaje jedne!) Tak właśnie poznajemy Misuzu Kamio. Skuszony zaproponowanym przez Misuzu-chan posiłkiem, będzie jej pomagał odrabiać lekcje, aż do domu wróci - w dość niekonwencjonalny sposób - jej "mama", Haruko Kamio, by zaproponować mu dach nad głową w zamian za opiekę nad Misuzu i towarzystwo w piciu sake. Wkrótce Yukito poznaje też kilka innych osób: Kano Kirishima nosi na nadgarstku kokardę, a jej starsza siostra, Hijiri, prowadzi lokalną apteko-klinikę i zatrudni Yukito do prac dorywczych; w okolicy opuszczonej stacji kolejowej lubi przesiadywać spokojna Minagi Tohno ze swoją żywiołową przyjaciółką Michiru.
Przez dwanaście odcinków będziemy przyglądać się, jak upływa gorące, słoneczne lato, a Yukito poznaje skomplikowane historie, w które uwikłane są jego nowe przyjaciółki. Z czasem przedstawiona nam zostanie też o wiele starsza opowieść, legenda o skrzydlatej Kannie i jej towarzyszach, mówiąca o początkach podróży, którą po tysiącu lat wciąż kontynuuje Yukito. Przede wszystkim jednak trzeba powiedzieć wprost: miłośnicy fanserwisu czy też akcji nie mają czego tutaj szukać. Gros fabuły dotyczy uczuć i rozwoju wzajemnych relacji między bohaterami, oraz stopniowego odsłaniania powiązań z wydarzeniami sprzed tysiąca lat. O ile wrażliwi widzowie przy szóstym i dwunastym odcinku zapewne zużyją sporo chusteczek (przyznaję się do tego bez bicia), o tyle ktoś, kto chciałby, żeby na ekranie coś się działo, będzie zapewne ziewał.
Nad Air pracował ten sam zespół, który wcześniej tworzył Kanon, i podobieństwa - zwłaszcza w projektach postaci - są wyraźne. Uważni widzowie wypatrzą nawet okazjonalną "wizytę" bohaterek Kanon. Punktem wyjścia dla Air była gra popularnego w Japonii typu "symulator randek", co jednak bynajmniej nie zaszkodziło serialowi, który odniósł zauważalny sukces. W trzynastym, podsumowującym odcinku ogłoszono produkcję "niespodzianki" (zapewne kilku nowych odcinków, "wpasowanych" pomiędzy te już istniejące), przewidzianej do wyświetlenia latem 2005.
Air stanowi klasę samą w sobie, grafika i oprawa muzyczna są po prostu niesamowite. Właściwie nie widziałem jeszcze nigdy scenerii tak oszałamiająco kolorowych, a jednocześnie harmonijnie stonowanych, malowanych bez jakichkolwiek uproszczeń, z niewiarygodną uwagą dla najmniejszych detali. Tu naprawdę widać kamyki na dnie strumyka, polne kwiatki wśród źdźbeł trawy na łące, delikatne szczegóły rysunku ptasich piór. Muzyka jest spokojna i nastrojowa (głównie fortepian i gitara klasyczna), a dwupłytowy album (OST) jest bardzo trudny do znalezienia, ale wart tego, bo słucha się go wielce przyjemnie. Najważniejsze jest jednak to, że całość jest wyjątkowo harmonijna i zdaje się wręcz pachnieć latem. A gdy powietrze perli się, przesycone miękkim, ciepłym światłem o zachodzie słońca, a w trawach grają cykady... Panie i panowie - czapki z głów. Pozycja obowiązkowa. |
|